SMITH & WESSON mod. 37 Airweight .38 SPECIAL

SMITH & WESSON mod. 37

ARWEIGHT

             Klasyczny snubee na aluminiowym szkielecie ma już prawie siedemdziesiątkę i wciąż trzyma się świetnie. W prostej linii pochodzi od równie dziarskiego brata mod. 36 na stalowej ramie i oprócz lekkiego szkieletu nie różni się niczym – zarówno kurki, mechanizmy, cylindry, a nawet lufy są wymienne. Stalowy mod. 36 został zaprojektowany tuż po wojnie i na początku lat 50 – tych ubiegłego wieku wszedł do masowej produkcji jako broń przyboczna dla oficerów policji i detektywów. Od Międzynarodowego Stowarzyszenia Szefów Policji otrzymał nawet nazwę roboczą adekwatną do jego przeznaczenia – „Chiefs Special”. Stalowy mod. 36 jest produkowany do dzisiaj w różnych wersjach wykończeniowych i z różną długością luf – od 1,875” do 3”. Standardowa 36 – tka została zbudowana na szkielecie typu „J”, czyli ramie dla broni małej strzelającej amunicją kal. 38 lub 357 Magnum. Szkielet „J” jest zdecydowanie nieduży, bardzo zgrabny, smukły i słabszy od większych szkieletów „K”, „N” i pośrednich „L”.

 

Mały szkielet „J” doskonale sprawdza się w skrytym noszeniu, a wyposażenie broni w gumowane okładki Hogue’a lub Pachmayr’a bardzo korzystnie wpływa na komfort strzelania. Obok oksydowanych w atramentowo – niebieskim odcieniu mod. 36 i 37 fabryka ze Springfield oferuje szkielety z częściowo zamkniętym kurkiem – świetnego Bodyguard’a mod. 49 i jego aluminiową odmianę mod. 38 oraz nierdzewną wersję mod. 60 w kilkunastu wersjach. Każdy znajdzie coś dla siebie, bo obok wspomnianych powstały nowocześniejsze 36 – tki w oparciu o te same rozwiązania, ale wzbogacone o technologię kosmiczną – skand i tytan – serie AirLite. Wzmocnione ramy mają swoje uzasadnienie – klasyczna rama aluminiowa w mod. 37 nie jest przeznaczona do wystrzeliwania amunicji o zwiększonym ciśnieniu „+P/+P+”. Początkowe serie mod. 37 miały nie tylko aluminiowy szkielet ale i cylinder, co nie wróżyło niczego dobrego na przyszłość, stąd szybko zmieniono cylinder na stalowy.

 

             Bohater naszego testu został zakupiony jako broń magazynowa, w oryginalnym pudełku, z wyciorem S&W i prawdopodobnie wystrzelił przez swój żywot tylko kilka kul. Testujący, z racji owego stanu kolekcjonerskiego i sporego obycia z rewolwerami na szkielecie „J” zrezygnował z przystrzelania broni. Mechanizmy, jak na stajnię S&W są bardzo precyzyjne, broń jest świetnie wykonana, nie ma żadnych luzów, nawet rysa obwodowa bębna jest ledwie zaznaczona. Ważniejszy dla testu stał się element jakościowy, ergonomiczny i kategoria komfortu, bo mała 37 - ka nie tyle będzie pewnie strzelać, co być stale noszoną.

            Jakość wykonania S&W, szczególnie w odniesieniu do broni z lat 60/70 – tych jest bardzo wysoka – tłusta atramentowo – niebieska oksyda, wykończenie „high polish”, głęboka czerń anodyzowanego szkieletu, kurek i język spustowy pozostawione w surowym kolorze hartowanej stali, klasyczne, drewniane, lakierowane okładki chwytu.

            Ergonomia małego szkieletu „J”, wąskiego bębna i lufy niespełna 2” jest znakomita, szczególnie po zmianie drewnianych okładek chwytu na gumowe, zaokrąglone Pachmayr’y. Drewno podnosi estetykę broni, jest świetne do noszenia, ale daje się we znaki przy szybkim dobywaniu broni i strzelaniu, nieduże rubber gripsy są zdecydowanie brzydsze ale komfortowe – minimalnie podnoszą wagę rewolweru.

             Mod. 37 nosi się doskonale, co prawda to wciąż szerszy bęben od wielu płaskich i mocnych pistoletów, ale świadomość dobrania odpowiedniej kuli, bezpiecznego noszenia, szybkiego dobycia i natychmiastowego strzału podnoszą standard defensywny. Z pewnością nie poczujemy masy broni na pasie – 480 gramów w gumowych okładkach to naprawdę niewiele. Średnica pięciokomorowego bębna też jest niewielka – 32 mm, długość i wysokość to odpowiednio 170 mm/120 mm. Subiektywnie to świetny rewolwer do skrytego noszenia dla kogoś, kto raczej broni nigdy nie użyje, ale chce ją mieć przy sobie na wszelki wypadek. Również subiektywnie – rewolwer nie spodoba się ludziom o „sporych brzuchu” – to broń do wewnętrznej kabury, pod koszulę, bluzę, i raczej dla osób szczupłych, które nie obawiają się upchnięcia dodatkowych kilku centymetrów na boku. Niby drobnostka, ale duży facet powinien rozejrzeć się za bardzo wąskim pistoletem do wewnętrznej kabury albo rozważyć solidną kaburę na zewnątrz pasa.

            Nasz rewolwer ma zupełnie niedotarty mechanizm spustowy, twardszy od pokrewnych modeli, np. używanej prywatnie 60 – tki. Ćwiczenia i wystrzelenie kilkudziesięciu 158 granowych dziewiątek powinno jednak zmiękczyć sprężynę uderzeniową. Z ciekawostek należy dodać, że mechanizmy Smith & Wessona są bardziej wymagające i precyzyjne w działaniu, wymagają zazwyczaj odpowiednich, fabrycznych komponentów. Przykładowo – dobór odpowiedniej sprężyny uderzeniowej pozwoliłby wymienić kurek na mniej czepliwy, pozbawiony ostrogi – jednak lżejszy od standardowego. Testujący, dysponując takowym kurkiem dokonał zmiany w modelu 60 i był niemile zaskoczony, bo broń po wymianie na minimalnie lżejszy kurek i przy zastosowaniu tej samej sprężyny uderzeniowej, nie odpaliła żadnej spłonki.          

           
           O czym należy pamiętać przy obsłudze modeli na aluminiowej ramie – przede wszystkim o trudnościach z rozłożeniem delikatniejszej konstrukcji i łatwości w zarysowaniu czernionego aluminium. Zdecydowanie bardziej odporne na wszelkie naprężenia są modele stalowe, a trudy użytkowania aż tak nie rażą oczu na stali nierdzewnej. Poza tym modele aluminiowe starzeją się powoli, jeśli pamiętać o stosowaniu wyłącznie amunicji do nich przeznaczonej – unikajmy podwyższonego ciśnienia amunicji +P i amunicji elaborowanej niewiadomego pochodzenia. Standardowe ładunki powinny w zupełności wystarczyć do ćwiczeń na strzelnicy i defensywy. 

            Dostępność w Polsce prezentowanego modelu nie jest duża, czasem można znaleźć broń w stanie magazynowym, z pudełkiem, kartą przystrzelań, wyciorem i dodatkami – za rewolwer w takim stanie jak przedstawiany w naszym teście warto zapłacić około 2 tys. złotych. Na aukcjach w USA podobne modele mają ceny zdecydowanie wyższe i za stan kolekcjonerski należy wyłożyć od 700 do 1 tys. USD. Mod. 37 wyszedł z katalogu produkcyjnego w 2006 roku.