SMITH&WESSON MOD.64 .38 SPECIAL

 

       Protoplastą naszego bohatera są rewolwery z serii Hand Ejector z roku 1896. S&W owego roku miał dość sukcesów Colta  z wychylnym bębnem i w odwecie wypuścił na rynek pierwszy model bez łamanego szkieletu, który stanowił dotychczasowy znak firmowy fabryki ze Springfield. Rewolucyjna zmiana zapoczątkowała nową erę bębenkowców Smith&Wessona, wyznaczając po dziś dzień trend na światowym rynku w budowie rewolwerów. Seria Hand Ejector sygnalizowała również porzucenie klasycznego, automatycznego rozładownika na rzecz ręcznego systemu wyrzucania wystrzelonych łusek. Malkontenci narzekali na dłuższy czas rozładowania, jednak wkrótce dostrzegli zalety rozwiązania. Ręczny ekstraktor pozwalał również na niepełne wysunięcie niewystrzelonych nabojów, a nie ich automatyczne wyrzucenie z wystrzelonymi łuskami.

            Od końca XIX wieku w wyglądzie rewolwerów Smith&Wessona aż tak wiele się nie zmieniło. Modernizacje Hand Ejector’ów obejmowały dodanie suwakowego zatrzasku wysięgnika bębna z lewej strony szkieletu, osłonę osi rozładownika i dodatkowy, sprężynowy zatrzask dla tej osi z przodu pod lufą, wprowadzenie wewnętrznej listwy blokady kurka, doskonalsze mechanizmy spustowo – uderzeniowe. Zmieniono również zarys rękojeści, okładki chwytu i oczywiście, idąc z duchem czasu i wymagań klientów, zaoferowano ogromną gamę szkieletów i luf.

              Do testów otrzymaliśmy chyba jeden z najbardziej klasycznych przedstawicieli rodziny S&W – mod. 64. Należy on do najliczniej produkowanej odmiany Hand Ejektor’ów noszącej dumne miano Military&Police. Rodzina M&P jest niezwykle wszechstronna, ma w swej ofercie zarówno broń wyczynową z ciężkimi, precyzyjnymi lufami, jak i dwucalowe, narowiste gagatki w kompaktowej, detektywistycznej odmianie.

              Mod. 64 jest nierdzewną wersją oksydowanego S&W mod.10 nazywanego tak od 1957 roku i produkowanego z nowym typem rękojeści. Nasz model pochodzi z lat 1970-1973. Na lewej stronie szkieletu, w miejscu obejmy lufy, znajduje się sygnatura 72 (rok ostrzału) i znaki ostrzału broni. Ciekawostką jest fakt, że nasz rewolwer nosi niemieckie znaki probiercze – niemiecka gapa i pod nią litera „N”, czyli ostrzał części dla prochu nitrocelulozowego. Podobne znaki są również umieszczone na lewej części lufy oraz na bębnie. Bęben nosi jeszcze dodatkową puncę – duże „V”, co prawdopodobnie oznacza ostrzał dla części wzmocnionej. Amerykańskie fora podają, że z mod. 64 można bezpiecznie strzelać amunicją typu +P, jednak fachowa literatura nie daje pewności co do oznaczenia bębna. Szkielet, tuż za gapą nosi jeszcze sygnaturę pojedynczego poroża, co pozwala stwierdzić, że rewolwer przeszedł próby w Ulm. Numer modelu znajduje się, jak w każdym S&W, na szkielecie i jest widoczny po otwarciu bębna. Prawa strona lufy posiada sygnaturę 38 SPECIAL CTG,  co oznacza kaliber broni i rodzaj naboju do niej stosowanego. CTG jest skrótem angielskiego cartridge – nabój.

              S&W mod. 64 jest wspaniałym klasykiem zbudowanym na średnim szkielecie "K". Szkielet ten został wprowadzony jako rama dla ładunków od kal. 22 do 357 Magnum, jednak intesywne strzelanie amunicją typu Magnum osłabiało szkielety "K", stąd wprowadzono pośredni szkielet "L" - np. w popularnym w Polsce S&W 686 i 586. Szkielet "K" sprawdza się idealnie w kal. 38, np. w tarczowym S&W mod. 14 Masterpiece.

              Szczególnego uroku broni nadaje zupełnie niewspółczesna już lufa – jakby niemodna, niewyczynowa, co zupełnie odróżnia tę wersję od bliźniaczego modelu z walcowatą lufą typu Heavy Barrell. Nasz model dysponuje piękną, zwężoną ku wylotowi rurą, która tuż przy stożku przejściowym ma 18 mm grubości, a przy wylocie 13,5 mm. Rewolwer, pomimo wieku, robi bardzo pozytywne wrażenie. Podoba się nawet tym, którzy gustują wyłącznie w pistoletach. Stal jest zachowana w doskonałym stanie, broń jest bardzo dokładnie spasowana, bęben zachował prawidłową osiowość. Luz między bębnem a lufą ma katalogowe proporcje, dla pięciu komór zamyka się w przedziale 0,10 mm – 0,15 mm (jedna z komór wydaje się nieco nierówna i tutaj odległość wynosi 0,05 mm – na logikę komora ta powinna być najbardziej szczelna). Odległość spłonki od płytki oporowej szkieletu wynosi od 0,25 mm do 0,30 mm. Luz na bębnie jest niezauważalny, blokada bębna w szkielecie, nad językiem spustowym trzyma solidnie każdą z komór naprzeciwko stożka przejściowego lufy. Zatrzaski w bębnie nie są nadmiernie zużyte. Problemem naszego egzemplarza jest jednak, prawdopodobnie wyrobiony mechanizm spustowy. Odciągnięty kurek daje się łatwo zepchnąć kciukowi naciskającemu nań od strony strzelca. Rewolwer ma problem z systemem SA i próba strzału z odciągniętego kurka cofa język spustowy. W systemie DA broń odpala niezawodnie i na dodatek jest bardzo celna. Opór języka spustowego przy samonapinaniu wynosi jednak prawie 7 kg. Gdyby pozbawić nasz kurek ostrogi można by fingować, że dysponujemy odmianą przeznaczoną dla nowojorskiej policji NYPD strzelająca tylko z samonapinania. Iglica w naszym egzemplarzu nie trzyma się twardo, ma spore luzy, co może wróżyć na przyszłość kłopoty. Poza tym wystaje poza obrys ściany oporowej bębna ponad katalogową normę - 0,75 mm. Zbija spłonki bardzo głęboko, z czasem może dochodzić do ich przebijania.

          Gdyby ktoś chciał używać klasycznego mod. 64 do szybkich strzelań należałoby zmienić okładki chwytu na gumowe Hogue'a lub Pachmayer’a. Drewniana, klasyczna rękojeść wygląda doskonale i świetnie zespala całość zwartej, policyjnej klamki, jednak daje się we znaki dłoni albo raczej z niej ucieka…

         Nasz egzemplarz jest wyposażony w standardową, czterocalową lufę ze szczątkową osłoną zatrzasku bębna w jego przedniej części. Bęben posiada dwa zatrzaski, jeden w szkielecie, w ściance oporowej, drugi pod lufą -  bęben jest przytrzymywany bardzo solidnie. Przyrządy celownicze wydają się niezniszczalne – potężna, grubościenna mucha na rampie i szczerbina wycięta w mostku. Tu nic się nie zepsuje. Poza tym to broń do walki, również wręcz… 860 gramów niezaładowanej stali, 235 mm długości i 125 wysokości sprawia na przeciwniku pokorne wrażenie. Szczególnie masywny wylot lufy uzbrojonej w ciężką muchę…

          Nasz Smith bez zacięć połykał każdą amunicję, pełne płaszcze ze ściętym wierzchołkiem Magtecha, mieszanki półpłaszczówek S&B. Na dodatek celnie. Przyzwyczaić należy się tylko do większego odrzutu i podrzutu każdego z rewolwerów. Zmiana okładzin poprawiłaby komfort strzelania, zaburzając jednak linię tradycyjnej, amerykańskiej broni. Należy też pamiętać o mocniejszym brudzeniu się rewolwerów i bardziej pracochłonnym czyszczeniu broni po strzelaniu - szczególnie komory bębna i stożek przejściowy.

           Podsumowując, S&W mod. 64 to kolejny, obowiązkowy gadżet w szafie miłośnika zimnej stali, szczególnie miłośnika rewolwerów…

* dane historyczne na podstawie A. B. Żuka "Pistolety i rewolwery"