ASTRA TS -22

           Jeszcze kilkanaście lat temu na sklepowych półkach częstym gościem była broń z hiszpańskiej Astry. Zarówno pistolety, jak i rewolwery cieszyły się uznaniem, były solidnie skonstruowane i działały niezawodnie. Nic w tym dziwnego, bo Astra -  Unceta ma ponad stuletnią tradycję w konstrukcji broni palnej i wciąż sprzedaje się całkiem nieźle. Niestety dobre, stare konstrukcje Astry zostały dziś wyparte przez nowocześniejsze i w Polsce produkty spod hiszpańskiej gwiazdy są coraz mniej popularne. Jeszcze w kwietniu bieżącego roku we wrocławskim sklepie można było po atrakcyjnej cenie zakupić magazynowego Firefoxa A – 75 na stalowym, frezowanym szkielecie – pistolet dobrej jakości – świetna propozycja w przedziale taniej, kompaktowej broni defensywnej.

           Testowany pistolet należy dziś do rzadkości i gości raczej na osiach starych klubów sportowych. TS – 22 jest pistoletem klasycznym – w rzeczywistości to przerośnięty Walther PP w kal. 22 LR. Mechanizmy, sposób rozkładania, użyte materiały przypominają tradycyjną konstrukcję sprzed wieku. Pistolet jest więc technicznie bardzo prosty. Działa na zasadzie odrzutu zamka swobodnego – ten ma dość dużą masę. Astra waży swoje – ok. 1000 g w broni zawodniczej to dość dużo. TS – 22 nie jest jednak w pełni pistoletem sportowym. Daleko mu do GSP czy Hammerli 208, to raczej radziecki Margolin bez regulacji siły spustu i samonapinania. Dobrej jakości przyrządy celownicze umieszczone są na solidnej szynie mocowanej do obciążnika obejmującego lufę w przedniej części. Rowkowanie zamka znajduje się również w przedniej części, co utrudnia pewne przeładowanie. Należy zaznaczyć, że TS – 22 potrafi przyciąć dłoń podczas przeładowania – jeśli w porę nie uciekniemy ze słabszą ręką, która, aby dostać się do rowkowania musi objąć od góry wysoko umieszczoną szynę celowniczą.

            Podobnie jest w czasie rozkładania. Tutaj, czynności te są bardziej skomplikowane niż w Waltherze PP – w pierwszej kolejności odkręcamy nakrętkę na lufie przytrzymująca obciążnik, ściągamy zespół obciążnika z szyną celowniczą, odciągamy sprężysty zatrzask zamka w dół, odciągamy zamek w skrajne położenie i ściągamy go podobnie jak w Waltherach czy Makarowie, prowadząc tylną część zamka w górę nad mechanizm uderzeniowy – sprężynujący zatrzask zamka wymaga specyficznego układu dłoni.

              Pistolet sprawia wrażenie naprawdę solidnego kawałka stali, jest nieźle wykończony i spasowany. Język spustowy ma krótką drogę, łatwo go opanować, przyrządy celownicze są czytelne i w pełni regulowane. Mankamentem w naszym egzemplarzu klubowym są okładki chwytu z rozklekotanymi śrubami mocującymi. Broń jednak ma za sobą siermiężną przeszłość, więc zużycie takich elementów nie powinno zaskakiwać. Po zastosowaniu prostych zabiegów kosmetycznych pistolet nie powinien wyróżniać się negatywnie na tle konkurencji. Zaletą jest przede wszystkim niezawodność i przyzwoita celność TS – 22. Pistolet nie zacinał się nawet na najtańszej amunicji i nawet mocno zabrudzony, co nie jest regułą w broni klubowej. Broń posiada nastawny bezpiecznik z lewej strony szkieletu blokujący zamek i kurek.

 

            Zamek zatrzymuje się w tylnym położeniu po ostatnim strzale. Dopchnięcie załadowanego magazynka pozwala zwolnić go przez klasyczne przekoszenie względem osi lufy. Magazynek mieści 10 nabojów 22 LR. Astra przypomina wyglądem włoskie Bernardelli 69, czasem można natknąć się na niemieckiego Walthera PP w kal. 22 w wersji sportowej z przedłużoną lufą i obciążnikiem, który ma identyczną konstrukcję jak TS – 22. Astra w maju 2017 r. nie była dostępna w sieci sklepów, bardzo rzadko pojawia się też pośród prywatnych użytkowników.

             Podsumowując, to całkiem solidny pistolet sportowy, z którym można startować w zawodach amatorskich. Problemem będzie jednak zakup używanej TS – 22 i z pewnością trudny dostęp do oryginalnych części zamiennych. Warto rozważyć w tej kategorii mniej egzotyczne i równie dobre pistolety sportowe, choćby klasycznego Margolina w cenie do 1,5 tys. zł.