MOSSBERG 500

MOSSBERG 500

z chwytem pistoletowym…

             Kto z nas – miłośników broni – nie chciał kiedyś postrzelać sobie ze śrutowej „pompki”? „Pompki” rodem z amerykańskiego snu o wolności, filmów akcji i prawdziwych, policyjnych pościgów. Klasycznego Mossberga 500 nie ma chyba sensu specjalnie przedstawiać – broń znamy ze strzelnic, szkoleń i egzaminów. „Pompka” jaka jest każdy widzi, przeciętnie ładna, niemała, choć dość zgrabna jak na broń służbową, i cholernie skuteczna… Nie przez przypadek w USA to najpopularniejsze narzędzie w zakresie „home defense”. Nie przez przypadek, bo ta 12 – tka ma kilka niewątpliwych zalet. Po pierwsze – sam wygląd uczy respektu, po drugie dźwięk suwadła nakazuje natychmiastowy odwrót, a jakby tego było nachalnemu napastnikowi mało, to "12 GAUGE" zamiecie każde podwórko. W rękach sprawnego strzelca 7 wiązek śrutu w rurowym magazynku plus ósma w lufie nie mają prawa chybić na standardowym dystansie obronnym. W Polsce możliwości konfiguracji M500 są ograniczone, ale w ojczystym kraju Mossberga mamy do wyboru szereg udogodnień i modyfikacji, od krótkich luf i magazynków, przez chwyty, kolby, szyny, półpistoletowe łoża. Zmodyfikowaną fabrycznie odmianą jest mod. 590, którego również w USA oferują w krótszych wersjach, np. Shockwave z chwytem ćwierćpistoletowym i lufą 14”.

              Autor artykułu zdecydował się na test klasycznej, najtańszej wersji z lufą 20” i 7 – nabojowym magazynkiem rurowym. Broń została natychmiast pozbawiona fabrycznej kolby, a ta została zastąpiona chwytem pistoletowym – i w takiej konfiguracji testowaliśmy M500. Kto by się spodziewał armaty nie do utrzymania, ten się myli, bo odpowiedni chwyt, rękawice taktyczne, nieco siły fizycznej w dłoniach i ramionach pozwalają na fantastyczną zabawę. M500 jest stworzony nie tylko do walki na krótkim dystansie, ale również do przyjemnej rekreacji. Testowaliśmy broń na krótkich dystansach do celów leżących na ziemi. Tarcza ostrzelana z 7 metrów tanim śrutem RIO Target 12/70 nr 9 (1,75 mm) rozpadła się natychmiast na dwie części, a wiązką śrutu byliśmy w stanie razić celnie na odległość 15 – 20 metrów. Nie należy wcale obawiać się brenek, które nie mają odrzutu i podrzutu aż tak zróżnicowanego względem śrutu. Używaliśmy ładunków S&B 12/67 z kulą o masie 28 gramów – po treningu można łatwo razić cele wielkości dużego arbuza. Oczywiście należy zachować przy strzelaniu zdrowy rozsądek i strzelać wyłącznie z biodra, albo raczej klatki piersiowej, oraz w odpowiednim układzie rąk i nóg. 

               Autor artykułu preferuje niską postawę z szeroko rozstawionymi nogami, lewa na 11 – tej, prawa na 5 – tej, z silnym uchwytem lewej dłoni podtrzymującej łoże lub chwytem z kciukiem lewej dłoni obejmującym lufę od góry – tutaj należy liczyć się z bardzo szybkim nagrzewaniem lufy, rękawice są niezbędne. Dla lekkiego śrutu można stosować uchwyt prawej dłoni obejmujący tylko częściowo chwyt pistoletowy, w którym dłoń strzelająca obejmuje od góry kciukiem i palcem wskazującym komorę zamkową, palec serdeczny i mały obejmują chwyt pistoletowy, a język spustowy jest obsługiwany przez palec środkowy. Skąd takie dziwactwo? Wynika ono z jednej niewątpliwej wady klasycznego, prostego i pełnego chwytu pistoletowego, który powinien stanowić przedłużenie wzdłużne komory zamkowej, a nie zamykać tę komorę prawie pod kątem prostym. Stąd ostrzeżenie dla miłośników „pompki” bez kolby – słaba podpora lewej dłoni przy strzale z biodra może spowodować uszkodzenie nadgarstka prawej ręki, który jest zmuszony do nienaturalnej pozycji. Powinniśmy strzelać nie z biodra a z wysokości klatki piersiowej, tutaj nadgarstek twardo trzyma się w linii prostej. Zdecydowaną głupotą będzie próba strzału z przyłożeniem do kości policzka i celowaniem, np. przez kolimator czy koralikową muszkę – w tym przypadku liczmy się przynajmniej z podbitym okiem. M500 z chwytem pistoletowym służy wyłącznie do strzelania intuicyjnego, kto lubi się z bronią ruszać, nie zawiedzie się na strzelbie powtarzalnej bez kolby. Kto chce celnego strzału, niech wraca do pełnego ukompletowania broni. Wspomniany Mossberg 590 Shockwave ma zupełnie inny układ chwytu, ćwierćpistoletowy zakończony masywną „buławą”.

              Podsumowując, M500 w układzie bez kolby i z chwytem pistoletowym nie jest bronią dla każdego, a ten kto wybiera tę konfigurację, powinien zdawać sobie sprawę z jej ograniczeń i niebezpieczeństw w czasie użytkowania. Intensywny ostrzał, choćby drobnym śrutem, może skończyć się bólem nadgarstka – jednak wrażenia będą niezapomniane. W krótkim M500 można się zakochać, i to „od pierwszego wejrzenia”, w ofercie jest sporo odmian – sensowne i ładniejsze są te z krótką lufą – 18”. Raczej gadżetem są dodatki typu: oszynowanie łoża, łoże z rączką do przeładowania nad lufą – wersja Chainsaw (faktycznie broń ma wygląd piły łańcuchowej), zęby na tłumiku płomienia do opierania o wyważane drzwi (nie tyle w tym przypadku modny dodatek, ile bezpieczna możliwość ujścia gazów prochowych), sam tłumik płomienia, pojemnik do przewożenia dla wersji JIC (czyli zwykła rura ze szczelną pokrywą - każdy majsterkowicz przygotuje taką w kilka godzin), przyrządy celownicze typu Ghost Ring. Konkretna wydaje się tylko blacha termiczna na lufie, ale jak kto lubi – wybór „zbędnych” dodatków jest spory. Szkoda, że w ofercie brak wersji z lufami 14” lub konfiguracji 18 – sto calowej lufy z kolbą stałą – chwyt pistoletowy można dość tanio dokupić osobno, ale już znalezienie kolby w rozsądnej cenie jest mało realne. Stąd dobrym wyborem wydaje się testowana, najpopularniejsza odmiana oferowana z kolbą długą i dodatkowym chwytem pistoletowym – dla zabawy, sportu i ochrony domu (najskuteczniejsza miotła do zamiatania podwórek...) nie znajdziemy niczego lepszego. Cena 2500 zł za nowy zestaw fabryczny jest do przyjęcia.