Clipdraw a kabury wewnętrzne do broni defensywnej

Kabura wewnętrzna a clipdraw…

           Większość strzelców staje przed trudnym wyborem doboru kabury w celu skrytego przenoszenia broni typowo defensywnej. O ile do pełnowymiarowych pistoletów i rewolwerów oferta kabur jest wystarczająca, o tyle dla rozmiarów  pośrednich lub kieszonkowych o idealną kaburę już niełatwo. Można co prawda radzić sobie metodami chałupniczymi, bo wystarczy pomysł, projekt, odpowiedni materiał i trochę chęci – ewentualnie skorzystać z kabur szytych na miarę, które nierzadko jednak wymagają poprawek. 

             Do napisania krótkiego testu, zupełnie przypadkiem, zainspirował nas XDM w wersji kompaktowej z lufą 3.8” wyposażony w amerykańskiego, krótkiego clipdraw’a (test pistoletu na łamach strony klubowej). Tutaj okazało się, że dość pokaźnych rozmiarów broń może być przenoszona skrycie w naprawdę komfortowy sposób. Idąc za ciosem zamówiliśmy dwie sztuki podobnych klipsów do standardowego Glocka 17 i mniejszego brata G26. Dla porównania skorzystaliśmy też z użytkowanych na co dzień snubnose’ów ze stajni S&W w wersji z lufą 1.875” – modele 36, 37 oraz 60 z różnymi chwytami, z Waltherów PPK oraz PP w kalibrze 32ACP i 9mm Browning oraz broni lilipucich rozmiarów w kalibrze 6,35mm przenoszonej w kieszonkowej kaburce domowej roboty. Porównywana broń z serii S&W oraz PPK/PP była użytkowana z kolei w wewnętrznych kaburach z warszawskiego Kajmana.

 

            Należy zaznaczyć, że każda duża lub średnia broń nie będzie noszona przez wiele godzin bez żadnych niedogodności dla użytkownika – czy broń nosimy bezpośrednio na klipsie, w poliestrowej kaburze na kostce, czy w wewnętrznej kaburze wpuszczonej w spodnie, to zawsze odczuwamy te dodatkowe kilkaset gramów i przynajmniej 20 mm szerokości w kategoriach dyskomfortu. Broń nas uwiera po kilku godzinach pracy, wżyna się w skórę, przeszkadza przy schylaniu, skrętach bocznych, poruszaniu, wsiadaniu do auta, jeździe, itd. Stąd, każdy strzelec musi dopasować indywidualne potrzeby w celu doboru odpowiedniej broni i kabury – to co dla jednego będzie idealnym rozwiązaniem, dla innego może stać się udręką. W pasowej sytuacji są osoby o obszerniejszej tuszy - tutaj kabura wewnętrzna lub clipdraw odpadają na wstępie – należy szukać satysfakcjonującego rozwiązania w kaburach zewnętrznych noszonych na pasie spodni. Osoby szczupłe znajdą z kolei zadowalające rozwiązanie w clipdraw’ach lub lekkiej kaburze skórzanej/zamszowej noszonej bezpośrednio na ciele. I takie właśnie projekty poddaliśmy ocenie. 

              The Original „Clipdraw” powstają w przedsiębiorstwie Skyline Toolwarks LLC w pensylwańskim Malvern i  od 1995 roku cieszą się za oceanem ogromną popularnością. I fakt ten zupełnie nie dziwi, bo clipdraw’y pozwalają na bezpośrednie noszenie przy ciele, maksymalnie ukrytej broni, nawet tak dużych rozmiarów jak Glock 17 czy Colt 1911 – kto jak kto, ale Amerykanie mają ogromną tradycję i doświadczenie w zakresie akcesoriów do ochrony osobistej i rozwiązania zza oceanu często należą do wzorcowych.

             Klips, w ocenie autora testu, jest rozwiązaniem prawie doskonałym, pewnym i skutecznym. Żadna kabura nie da nam komfortu, szybkości noszenia i natychmiastowego dobycia broni jak ten bardzo prosty wynalazek. Clipdraw’y montuje się w pistoletach iglicowo/bijnikowych, wymieniając oryginalną płytkę oporową i wprowadzając w zamian zestaw z szyną utrzymywaną za pomocą 2 śrub. Rozwiązanie trwałe i skuteczne. Nie obawiamy się, że broń wypadnie, zgubimy ją, czy musimy odpiąć wcześniej ewentualny zatrzask przytrzymujący. Największa zaleta tego rozwiązania – duży Glock lub XDM za pasem to tylko szerokość zamka – ok. 26 mm, i tyle… Gdyby doposażyć G17 w zamszową/skórzaną kaburę i doliczyć szlufkę do pasa, musimy liczyć się z szerokością ok. 33mm. G17 może być komfortowo noszony w wewnętrznej części spodni, ponieważ jest do tego stworzony. Kto użytkuje jeszcze stare wykończenie Tenifer, ten wie, że wilgoć i sól nie zaszkodzą broni, poza tym austiackie wynalazki nie posiadają zaczepnych i wystających części – to idealna broń do skrytego przenoszenia – szczególnie w wersji 26 czy 43.

           Autor testu użytkował powyższe bronie i subiektywnie stwierdza, że nawet G17 daje gwarancję zadowolenia. Przeszkadza tylko długość chwytu, zaś długość zamka jest nawet zaletą, bo mocno trzyma się wewnątrz pasa. G26 wyposażone w klips jest zdecydowanie lepsze od G17 ze względu na krótkość chwytu. Wad stosowania clipdraw'a  jest z kolei trzy:

  • Oferowany clipdraw, identyczny dla serii 17- 26, jest zbyt płytki dla krótkich wersji, dla G17 jest idealny. Zdecydowanie bardziej trafionym projektem jest klips do pistoletów XDM – szerszy i krótszy - pozwala nosić broń bardzo głęboko za pasem. Tutaj należy nadmienić, że clipdraw'y ogólnie wymagają odpowiedniej, grubszej bielizny, która oddzieli broń od ciała, nie pozwalając na bezpośrednie tarcie.

  • Kolejną wadą, niezależną od samego patentu, jest polskie prawo, które stwierdza, że broń powinna być przenoszona w futerale bądź kaburze – klips najwidoczniej rodzimym znawcom, w czasie tworzenia zapisu, jeszcze się nie śnił.

  • Bardzo poważną wadą w subiektywnej ocenie, nie tyle klipsów, ile samego Glocka jest kontrowersyjność noszenia załadowanej broni wyposażonej tylko w bezpiecznik spustowy i blokadę iglicy – fałdy ubrania w pewnych okolicznościach mogą spowodować strzał niekontrolowany (tutaj wyśmienicie wypada XDM z dodatkowym bezpiecznikiem chwytowym czy 1911, z kolei do Glock’ów w ofercie są nieduże plastikowe „trigger holstery” osłaniające spust). Obok oferowanych klipsów, na montażu mechanicznym za pomocą dwóch śrub do płytki oporowej bijnika, znajdziemy w ofercie montaże pistoletowe pod okładki chwytu lub rewolwerowe w miejsce śrub pokrywy mechanizmów, np. do Colta 1911 lub S&W mod. 60 oraz bardzo ciekawe rozwiązanie - również dostępne w polskiej dystrybucji – mianowicie montaż do szyny przyklejanej do zamka za pomocą taśmy 3M (tutaj możemy stosować clipdraw’y praktycznie do każdego pistoletu).       

            Clipdraw naprawdę robi swoją robotę, ceny do Glocka i rewolwerów wynoszą ok. 150 – 200 zł; do XDM - ów są wyraźnie tańsze; zestawy mocowane na taśmę kosztują ok. 100 zł z przesyłką – to niskie koszty za skuteczne rozwiązania. Każda z testowanych broni wyposażonych w clipdraw’y była gotowa do natychmiastowego noszenia bez dodatkowych elementów, sam montaż zestawu zajmuje kilka minut. 

            Najbardziej komfortową bronią z testowanych trzech jednostek okazał się oczywiście Glock 26, choć pod większą warstwą ubrań niewiele ustępował mu standardowy G17. Same pochwały zbiera clipdraw do kompaktowego XDM’a, jest tańszy i wydaje się być lepiej zaprojektowany do mniejszej broni – krótszy i szerszy, pozwala na pewniejsze ukrycie krótkiego zamka. W G26, długa szyna ze szlufką umiejscowioną dopiero pod oknem wyrzutowym, wydaje się utrzymywać broń za płytko – z drugiej strony broń dopięta spodniami i pasem nie miała tendencji do poruszania się.

               W konfrontacji z amerykańskimi patentami stanął warszawski zakład rymarski „Kajman”. Od kilku lat mieliśmy okazję użytkować wewnętrzną kaburę zamszową ze stalową szlufką i zapięciem przeznaczoną do rewolweru Smith&Wesson mod. 60/36/37 oraz podobnych opartych o szkielety „J”. Rewolwer z racji pękatego bębna nie stanowi pierwszorzędnego wyboru dla każdego, ok. 34 mm samego cylindra i dodatkowe warstwy materiału poszerzają naszą broń do 43 mm – to dwukrotnie więcej niż PP/PPK wyposażonych w clipdraw montowany bezpośrednio wzdłuż zamka lub aż 11 mm więcej od Walthera schowanego w kaburze tej samej firmy.

               Wracając do samej kabury rewolwerowej Kajmana – mały S&W mod. 37 - wyposażony w krótkie, drewniane okładki z drzewa różanego, w stanie załadowanym waży ok. 500 g i szczupłe osoby z powodzeniem ukryją go na pasie lub w okolicach pachwiny. Broni tego typu na pewno nie widać, kabura jest zaprojektowana bezbłędnie, zatrzask utrzymuje broń w odpowiedniej pozycji, stalowy klips pozwala schować „snubiego” dość głęboko i ukośnie, co pozwala na komfort noszenia i natychmiastowe dobycie.

                Z pewnością odpowiedni, mały i lekki rewolwer przystosowany do silniejszego naboju .38SPL+P pozwoli na skuteczną defensywę. Subiektywnie to jedna z najrozsądniejszych opcji do użycia w stresie. Koledzy klubowi czasem pytają o dobór pierwszej broni defensywnej, nierzadko jako podstawowej, wcześniej podejmując już decyzję o zakupie małego pistoletu do 9 - tki Lugera. Zapominają jednak, że mała i lekka dziewiątka to broń bardzo wymagająca, często kapryśna ze względu na problemy z odpowiednim uchwytem plastikowego szkieletu, z mocnym podrzutem lufy i oczywistymi problemami w fazie przeładowania w stresie. Rewolwer jest pewniejszy w działaniu jako broń pierwszego kontaktu i broń defensywna, wymaga tylko dobycia i pociągnięcia za spust. Z drugiej strony każda broń do ochrony osobistej potrzebuje długich ćwiczeń na strzelnicy, odpowiedniego doboru amunicji i na pewno nie będziemy obsługiwać jej instynktownie zaledwie po kilku godzinach strzelań.

              Podsumowując ocenę rewolwerowej kabury Kajmana – to dobry wybór, o ile firma zapewni, że wykona ją w starej wersji… Tutaj następuje kwestia oszczędności w materiałach używanych na dzień bieżący, czyli końcówkę 2019 r. Zamówiliśmy kaburę do pistoletu Walther PP w kal. 9mm Browning z nadzieją, że otrzymamy produkt tej samej wartości. Czas oczekiwania to ok. 2 tygodni, koszty małe – ok. 100 zł z przesyłką. Niestety współczesny projekt rymarzy stołecznych cierpi niedostatki – w miejsce stalowego klipsa/szlufki przytrzymującego broń na pasie otrzymujemy tandetny plastik, który znamy z podróbek kabur UTG i innych. Co zaskakuje – bieżący produkt został wyposażony w dziwną, podwójną płetwę wychodzącą od dołu kabury poszerzającą broń za pasem ok. 40 mm. Nie dość na tym, szlufka do pasa została poprowadzona przez środek kabury, wysuwając niebezpiecznie pistolet pozbawiony zabezpieczenia zbyt wysoko. Broni w żaden sposób nie da się ani komfortowo, ani bezpiecznie w takim stanie przenosić (szczególnie że Walthery w kaburze trzymają się bardzo luźno oraz brakuje dodatkowego ucha i zatrzasku w formie prostego napa). Chałupniczymi metodami kabura została niefortunnej płetwy pozbawiona, a szlufkę do pasa użyczyła wysłużona pochwa od gerlachowskiej „Osy”. Kabura wraz z bronią schudła do 32 mm, a szlufka przewędrowała na samą górę, pozwalając ukryć broń wewnątrz spodni. Można teraz uznać, że nieduża broń typu Walther PPK/PP może być w takim stanie przenoszona bez zabezpieczenia dodatkowym zatrzaskiem, a jedynie przyciskana przez pas w wewnętrznej części spodni. Co jeszcze ciekawe, kabura z pistoletem PP daje się odczuć, choć materiał jest doskonały i zgrabnie skrojony. Stary kajman do rewolweru, choć ten pękaty, jest wygodniejszy – czegoś zdecydowanie zabrakło w projekcie. 

                Ostatnim, ale egzotycznym pistoletem w naszym teście jest przedstawiciel broni kieszonkowej – testowany już przez nas francuski Unique Mikros w kal. 6,35 mm Browning. Podważając skuteczność broni w tym kalibrze, należy tylko zaznaczyć, że ewentualny pistolet podobnych rozmiarów, jednak strzelający nabojem mocniejszym, np. 32ACP/9mm Short byłby fantastycznym wyborem w codziennym użytkowaniu. Małe, zamszowe kaburki typu „pocket holster” mieszczą takową broń w kieszeni, nie powodując dyskomfortu. Francuska „szóstka” w naszym przypadku okazała się bezkonkurencyjna jako broń zapasowa – deska ratunkowa. Pistolecik jest tak drobny, że z powodzeniem można go nosić w „ankle holster” czy w damskiej torebce. Jego wymiary pozwalają na ukrycie nawet w portfelu, a co dopiero w obszernej kieszeni. Testowanej „szóstki” w chałupniczo i w biegu skrojonej „pocket holster” nie widać, nie czuć w czasie ruchu czy jazdy autem. Wydaje się, że jedyną wadą tej broni lilipuciej jest słaby kaliber (któremu nie pomogą kule półpłaszczowe, bo te z krókiej lufy nie ulegają grzybkowaniu) – rozwiązaniem jest znalezienie na rynku wtórnym nowoczesnego pistoletu o wadze piórkowej do 400 g, długości do 120 mm i strzelającego przynajmniej 32 – ką wyposażoną w kule typu JHP, a jeszcze lepiej JHP+P, np. Beretta Tomcat. 

 

           Podsumowując nasz test, broń do skrytego noszenia wyposażona w amerykański clipdraw sprawdza się znakomicie, mankamenty tego rozwiązania leżą bardziej po stronie użytkownika lub broni niż samego projektu – sekcja kolekcjonerska zdecydowanie poleca.

           Wewnętrznych, małych kabur, nawet na polskim rynku znajdziemy kilka, szukajmy jednak materiałów przyjaznych naszemu ciału – zamszu, miękkiej skóry, na pewno sztywny plastik z szeroką płetwą nie jest dobrym pomysłem. Ewentualnie ratujmy się własnymi patentami, trochę wynalazczości i stworzymy z pewnością projekcik szyty na własną miarę.