SMITH & WESSON mod. 36

Smith & Wesson mod. 36

„Chiefs Special”

          Jedna z rozsądnych opcji do ochrony osobistej, rzadki na rodzimym rynku klasyk, jeden z najładniej wykończonych seryjnych rewolwerów świata – uroczy i bardzo niebezpieczny mod. 36. Do testu otrzymaliśmy egzemplarz w magazynowym stanie, choć wyprodukowany w roku 1971. W oczy rzuca się natychmiast niespotykane we współczesnej broni wykończenie – deep blue and high polish… Smaku dodaje oryginalne pudełko, zgodne numerycznie, fabryczne dokumenty i aluminiowy wycior z mosiężną szczotką – całość to kolekcjonerski rarytas.          

           Nasz snubie został oparty na szkielecie „J” ale z chwytem typu square butt. I co ciekawe, o ile round butt nawet w przeciętnej dłoni leży źle i wymaga poszukiwań większych gripów gumowych, o tyle square butt jest bardzo dobry – to zaskakujące, że kilka milimetrów więcej u podstawy broni zmienia zupełnie statykę małego rewolweru. Broń wyposażona w oryginalne, drewniane okładki pozostaje wciąż niska i gotowa do skrytego noszenia – to niewątpliwa zaleta rozwiązania szerszego chwytu.   

         Broń oparta o małe szkielety „J” należy do typowo defensywnych, masa mod. 36 wynosi ok. 570 g w stanie rozładowanym, 5 nabojów z kulą 158 gr podnosi tę wartość do ok. 640 g. Rewolwer jest wyposażony w lufę 2”, choć w praktyce wartość ta wynosi 1,875” – z tą lufą długość całkowita zamyka się w 170 mm. Wysokość w drewnianych okładkach to ok. 115 mm, bęben ma średnicę 33 mm. Współczesna broń do skrytego noszenia z pewnością jest lżejsza i szczuplejsza, a co istotne może strzelać amunicją dwukrotnie szybszą, o wyższej energetyce i TKO. Powtarzaną wielokrotnie zaletą rewolweru jest z kolei natychmiastowa gotowość użycia i skrajnie intuicyjna obsługa – broń mogą obsługiwać osoby o słabych umiejętnościach strzeleckich i z przeciętną koordynacją ruchową w zakresie dobycia, przeładowania, wycelowania, radzenia sobie z niewypałem – co w przypadku małych pistoletów bijnikowych nie należy do rzadkości. Wyposażenie rewolweru w komfortowe, gumowane gripy i szybką amunicję półpłaszczową pozwala na skuteczną ochronę osobistą. Należy tutaj kolejny raz powtórzyć, że w stresie i nagłej defensywie oddaje się zaledwie kilka strzałów na odległość 3-5 metrów. Amunicja +P, +P+ w krótkolufowej broni osobistej daje gwarancję skuteczności pod warunkiem natychmiastowego trafienia w cel – zabójczy dla napadniętego będzie niewypał w małogabarytowym pistolecie półautomatycznym. W trakcie nagłej obrony niewypał rewolwerowy może nie zostać nawet zauważony – nacisk na spust powoduje obrót o kolejną komorę w bębnie – zaś mechanizmy spustowe ze stajni S&W są bardzo precyzyjne, niezawodne i co istotne szybkie. Problem w automatyce działania leży po stronie użytkownika, jego umiejętności i doborze amunicji. 

           Autor artykułu testował kilka pokrewnych konstrukcji, eksperymentując z różnymi sprężynami uderzeniowymi, kurkami o różnej masie i kształcie, amunicją kilku producentów. Rewolwer daje pewność działania tylko po dobraniu odpowiedniej amunicji – lekkie kurki i słabsze sprężyny mają problem ze zbiciem twardszych spłonek, rozrzut kul na tarczy różni się znacząco w zależności od egzemplarza, masy pocisku i dystansu. Najlepsze wyniki odnotujemy na odległościach typowo defensywnych, np. bliźniaczy mod. 60 na dystansie 15 metrów miał krańcowy rozrzut ponad 40 cm dla kul o masie 158 gr/125 gr/115 gr! Testowaliśmy kule typu XTP, JHP+P, WC, SP, FMJ – krótkie lufy snubnose’ów obcinają mocno prędkości pocisków – szybkie 9 mm kule Lugera wystrzeliwane z krótkolufowych pistoletów były zdecydowanie celniejsze. Z pewnością solidna wiedza o celności osobistego rewolweru i współpracy z danym typem amunicji da nam gwarancję pewnej obrony na odpowiednim dystansie. Ciekawostką jest fakt lepszej celności kul ciężkich wystrzeliwanych z krótkich luf rewolwerowych. Publikowane wcześniej klubowe testy amunicji defensywnej typu XTP udowadniały z kolei brak grzybkowania tychże kul 158 granowych z luf 2 – calowych!? Złotym środkiem wydawały się lżejsze i szybsze 38 – emki o podwyższonym ciśnieniu +P wyposażone w 110 granowe kule typu JHP lub 90 granowe XTP Lite z końcówką Flex Tip – przy V0 w granicach 1000 – 1200 fps wszystkie grzybkowały, dysponując jednak niższym TKO. Subiektywnie zakładając, że TKO zwiększy się wraz z rozrostem średnicy grzybkującej kuli w celu, to rozsądniej byłoby używać kul lekkich i bardzo szybkich dla krótkich luf. Specjaliści amerykańscy, nie przez przypadek, stworzyli taką właśnie amunicję z myślą o defensywie z luf 2 – calowych. Celność punktowa dla broni obronnej wydaje się być w tym przypadku sprawą drugorzędną – strzelamy na dystansach 3 – 7 metrów, celując najczęściej z silnej ręki intuicyjnie w korpus. Rewolwery krótkolufowe nie są celne na dłuższych dystansach, różnice w celowaniu dla różnych kul są duże – przykładowo, żeby trafić w cel punktowy z lekkiej kuli testujący musiał celować, widząc pełny zarys muchy nad szczerbiną.

         Smith&Wesson mod. 36 został wprowadzony do masowej produkcji w roku 1950. Na zgromadzeniu Międzynarodowego Stowarzyszenia Komendantów Policji zyskał aprobatę i przydomek „Chiefs Special”, a od 1957 roku nadano mu numerację – mod. 36. Wprowadzono początkowo odmianę z lufą 3 – calową w wersjach oksydowanych i niklowanych. Obecnie są dostępne różne warianty tej broni, np. testowany przez nas wcześniej mod. 37 „Airweight” wszedł na rynek już w 1951, „LadySmith” wprowadzono w końcu lat 80 – tych. Mod. 36 seryjnie produkowano w wersji z elementami pozłacanymi (stosowano tlenek tytanu), „Texas Hold Em” z chwytem imitującym kość słoniową i grawerunkiem z 24 karatowego złota, z regulowaną szczerbiną, wersją rozwojową jest aluminiowy mod. 38. „Bodyguard” z wysokim szkieletem osłaniającym kurek i jego stalowy odpowiednik mod. 49. Ceny na aukcjach amerykańskich są wysokie, za rewolwer w magazynowym, kompletnym stanie, trzeba zapłacić od 600 do 1500 $. W Polsce na szczęście mod. 36 jest mniej pożądanym i na stan magazynowy należy przygotować ok. 1500 – 1800 zł. Zdecydowanie warto – mod. 36 należy do reprezentantów starej szkoły uwodzenia kolekcjonerów…